To nic
Zbyt wiele niewypowiedzianych słów, co uwierają w serce.
Za Twoją ścianą jest to samo. Precz Twe ręce.
W podzięce w Twoją stronę spoglądam biernym wzrokiem
najgorsze że tak mija szybko rok za rokiem
Możliwe nawet, że
już nie spotkamy się
świat udawania znów się kłania,
czy właśnie tego chcę?
Czy dało się odwrócić wszystko co się stało?
Czy wina leży w tym, że rozmawialiśmy mało?
Serce na siedem kłódek zamykasz przed pytaniem.
A w mojej głowie krąży natrętna myśl: on kłamie.
Możliwe nawet, że
już tylko gorzej będzie.
Jesteśmy w martwym punkcie,
a mogliśmy być wszędzie.
Zamknięta droga jest? Czy tylko tak się zdaje?
Pytanie to mnie dręczyć nigdy nie przestaje.
Dopóki są pytania, dopóki człowiek myśli,
ma szansę pozamiatać stos tych zgniłych liści.
Nadzieja matką głupich, czy też szczęśliwych może?
Sama nadzieja jednak nie wystarczy, nie pomoże.
Bo trzeba zrobić krok. Czy do przepaści krok?
Czasami przepaść lepsza niż kolejny w kłamstwie rok.
Nie mów nic…
Nie czujesz nic…
Skończyło się nic…
Nie było nigdy nic…
Chcę być jak nic…
Nie stało się nic…
Lek na ból to nic…
Nic nie wolę. Czy nic wolę.
To wszystko nic.
***
Zapraszam do przeczytania tekstu mojej piosenki: „Lek na lęk”